Rugbiści Master Pharm Budowlani Łódź w tym roku mogą nie zdobyć żadnego trofeum. Przed tygodniem przegrali z Lechią Gdańsk w półfinale mistrzostw Polski, a dziś tej samej drużynie ulegli 17:22 w walce o finał Pucharu Polski. Łodzianie nie obronią trofeum wywalczonego przed rokiem. Niewiele brakowało, by półfinałowy mecz PP w ogóle nie doszedł do skutku. Przed spotkaniem nad Łodzią przeszła burza i boisko na SMS zrobiło się bardzo grząskie. Długo zastanawiano się, czy mecz mecz w ogóle się odbędzie. Boisko na SMS, na którym rano trenowali piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała (w niedzielę zagrają z Widzewem) było zalane. O jego stan obawiał się też dyrektor szkoły, Roman Stępień, który zaoferował gościom darmowy nocleg i zaproponował rozegranie spotkania w niedzielę. Goście chcieli jednak grać dziś i ostatecznie jednak arbiter meczu zdecydował, że rozpocznie się on o godz. 18.10.
Podobnie, jak tydzień wcześniej znów lepsi byli goście. Do przerwy prowadzili 11:3, a honorowe punkty dla łodzian zdobył Teimuraz Sokhadze. W drugiej połowie podopieczni Mirosława Żórawskiego spisywali się lepiej. Nadzieje na odwrócenie losów spotkania dały dwie akcje w końcówce, po których punkty zdobyli Łukasz Rydzyński i Adrian Ignaczak. W końcówce Budowlani przeprowadzili jeszcze jedną akcję, ale nie udało im się zdobyć punktów i pożegnali się z rozgrywkami.
Za tydzień w Gdańsku znów spotkają się z Lechią w rewanżowym meczu półfinału MP.
źródło:Express Ilustrowany
Niewiele brakowało, aby mecz półfinałowy Pucharu Polski nie doszedł do skutku. Nim rugbiści Master Pharm Budowlanych i Lechii wyszli do gry w Łodzi, czekali ponad godzinę aż skończy się burza. Gdy aura zlitowała się i można było podjąć walkę, gdańszczanie po raz kolejny udowodnili wyższość nad rywalami. Tym razem podopieczni Pawła Lipkowskiego i Marka Płonki wygrali 22:17 (11:3).
Obie drużyny musiały grać bez kadrowiczów. -Z tego powodu mieliśmy duże kłopoty ze skompletowaniem składu zwłaszcza w młynie. W drugiej połowie w tej formacji czyniliśmy kolejne przetasowania - mówi Paweł Lipkowski.
Rozpoczęcie meczu opóźniło się o około 70 minut. Arbiter po długim wahania zdecydował, że po burzy boisku nadaje się do gry.
-Widzieliśmy, że łodzianom zależy na przełożeniu spotkania. My chcieliśmy grać, gdyż ponieśliśmy koszty, aby przyjechać na mecz z noclegiem. Ponadto widziałem dużo gorsze murawy, na których spotkania były rozgrywane. Łódzkie boisko miało dobry drenaż i wraz z trwaniem gry, kałuże znikały - ocenia szkoleniowiec Lechii.
Gdańszczanie doskonale rozpoczęli mecz. Już inauguracyjna akcja przyniosła przyłożenie. Po składnej akcji całego zespołu piłkę na pole punktowe miejscowych zaniósł Henry Bryce.
-Można powiedzieć, że cały czas kontrolowaliśmy grę. Buchajło kopnął co miał kopnąć, a na początku drugiej połowy przepchnęliśmy rywali maulem. Łodzianie zaatakowali mocniej dopiero na kwadrans przed końcem. Straciliśmy dwa przyłożenia w ciągu 5-7 minut, ale w nie daliśmy sobie odebrać wygranej - relacjonuje trener Lipkowski.
Dzięki wygranej w Łodzi Lechia wzięła rewanż na Budowlanych za przegraną przed rokiem w finale Pucharu Polski w Gdańsku. Przeciwnikiem gdańszczan w pojedynku o tegoroczne trofeum będzie zwycięzca meczu Arka Gdynia - Pogoń-Awenta Siedlce. Drugi półfinał zaplanowano na 23 czerwca.
źródło:trójmiasto.pl
marta81dnia 02-06-2013
To szaleństwo grać w takich warunkach! Nie macie serca!!!!! liczą się
tylko .... To nie sport, tylko polityka.... wkrótce wszystko się wyjaśni...
maja52dnia 02-06-2013
Warunki podobne jak na warszawskim Narodowym, a Lechia przyzwyczajona do wody. Mnie też zadziwił sędzia, że pozwolił na grę w takich warunkach i zgadzam się z Martą81.
Mimo wszystko, dziękuję Budowlanym za walkę w całym sezonie. Starali się, ale nie wyszło, myślę, że w nowym sezonie podejdą z jeszcze większą determinacją do gry, a i warunki będą bardziej sprzyjające.